Uprzedzam, że ten trochę
chaotyczny tekst jest tylko uzupełnieniem dostępnych wszędzie opisów szlaku
Krutyni.
Ceny zawarte w opisie pochodzą z przełomu lipca i sierpnia 2001.
Zdecydowaliśmy się rozpocząć trasę w Sorkwitach. Po długich
sporach uznaliśmy, że jest to optymalny wybór trasy, jak później się okazało
była to słuszna decyzja a trasę opisaną na 11 dni pokonaliśmy w 9 bez
zbytniego pośpiechu.
Transport odbył się bardzo sprawnie a ilość bagaży, które
chcieliśmy zapakować do kajaków wzbudziła podziw nawet u obsługi.
Zaraz po starcie do pokonania krótki odcinek rzeczki dający
przedsmak tego, co nas czeka. Na jeziorze Lampackim nieduża zalesiona wyspa nie
nadająca się raczej na biwak. Radzę ominąć, chyba, że ktoś lubi chmary
komarów i chaszcze. Po wpłynięciu na J.Lampasz widoki nie z tej ziemi czaple
i lilie to jest to co utkwiło nam najbardziej w pamięci. W połowie jeziora po
lewej stronie dopiero co otwarte małe pole biwakowe. Cena 10 zł za namiot
niezależnie od ilości osób, miejsce na ognisko, suszenie odzieży, pomost,
miejsce do kąpieli, zawsze przygotowane drewno na ognisko, niedaleko są
zagrody gdzie można poprosić o ziemniaki do pieczenia. Polecam jako pierwszy
nocleg.
Jezioro Białe - na jednej z największych wysp, super nocleg,
mały pomost, własne źródełko zaraz nad wodą wystające z ziemi - ciężko
znaleźć ale warto sobie zadać ten trud, woda krystalicznie czysta ponoć właściciel
zlecił badanie wody przez Sanepid. Nocleg 7 zł od osoby. Żeby odszukać pole
opływamy największą wyspę z prawej strony i wpływamy w lewo w zatokę.
Kierujemy się nie na wprost ale na wystający po prawej pomościk. Obok wyspa
gdzie można przenocować na dziko ale nie polecam straszny smród a trawa nie
była koszona od paru lat. Naprzeciwko stanica wodna PTTK Bieńki- nocleg 9 zł
od osoby, zaopatrzenie marne poza lodami nie ma nic. Kiepskie kąpielisko.
Kolejny odcinek Babięcka Struga - po prostu pełen odlot.
Rzeczka wielokrotnie zakręca, super widoki. Płynie się jakby przez łąki z
sitowia, bardzo dużo lilii wodnych, całkiem inny krajobraz niż poprzednie
rzeczki gdzie płynęło się pod koronami drzew.
W końcu przystań w Babiętach. Dobre miejsce na nocleg.
Domki duże po 20 zł od osoby bez pościeli, 22 zł z pościelą. Warto jeden
dzień odsapnąć bezpiecznie zamknąć swoje rzeczy i przejść się do
niedalekiej wioski ( 800 m) gdzie jest doskonale zaopatrzony sklep spożywczo -
przemysłowy i na zapleczu ładny bar. Jeden wielki minus w stanicy to
prysznice, odradzam 5 zł za osobę i 15 minut. Nie mają sensu bo woda jest
podgrzewana w elektrycznych podgrzewaczach więc mamy na zmianę wrzątek i zimną
wodę. Nic przyjemnego.
Kolejny odcinek to trasa do Spychowa. Poprzez Zyzdrój Wielki
i Mały. Po drodze radzę zrobić przerwę na posiłek na wysepce na środku
jeziora Zyzdrój Wielki, naprawdę śliczne miejsce - zalesiona piaszczysta mała
wysepka na samym środku. Również bardzo dobre miejsce na nocleg, chociaż
wiatr urywa głowę. Po drodze śluza Lalka ,jedna krótka przenioska , można
skorzystać z wózków ( 2zł ) od kajaka. Wpływając do Spychowa po lewej
stronie stanica PTTK, absolutnie odradzam, za kiepskie domki 25 zł od osoby,
sauna 50 zł za pół godziny od osoby. Jak tylko dobija się do pomostu (
strasznie źle usytuowany, pływa się po głowach ludzi ), biegnie gość i
pyta się czy zostajemy czy nie.
Mieliśmy sporą rozterkę gdyż wszystkie przewodniki podawały
tę stanicę jako jedyną w okolicy. Płyniemy jednak dalej i odkrycie na miarę
Kolumba, 600 metrów za mostkiem po prawej stronie pole tawerna "U Sławoja",
6 zł od osoby, nocleg na odgrodzonym polu namiotowym, miejsce na kajaki i człowiek
który pilnuje kajaków przez noc !! Obok bardzo czyste sanitariaty, możliwość
prysznica. Tuż obok Tawerna - przerobiona ze starej stodoły. Po wejściu
zamuruje każdego, dekorator wnętrz powinien dostać Oskara. To trzeba zobaczyć,
Pruskie meble i wszędzie przepiękne galerie zdjęć. Ceny jedzenia normalne
5.50 schabowy + 2 zł ziemniaki + 3 zł komplet surówek, wszystko podane na
talerzach imitujących stare ceramiki. Ceny piwa i alkoholu normalne, drogie
natomiast napoje typu cola.
Kolejny etap, bardzo krótki do miejscowości Zgon. Dobijamy
po prawej stronie przy samym końcu do przystani PTTK, tam zostawiamy kajaki i
przechodzimy na drugą stronę ulicy ( asfalt ), do pensjonatu " KOS
", nocleg 10 zł od osoby, ciepła woda , prysznice gratis, miejsce super,
namioty można rozstawiać w całym sadzie pod drzewami. Na miejscu jedzenie i
picie, bardzo ładne miejsce na ognisko, ogólne wrażenie bardzo dobre.
Koniecznie zróbcie wycieczkę do wsi Zgon ( 300 m) żeby zobaczyć chatę człowieka
który robi maski i postacie.
Niedaleko również sklep spożywczy. Można też przedłużyć trasę o około
5 kilometrów. Płynąć przy prawym brzegu jeziora Mokrego trafiamy na małe
pole nad samym jeziorem. Cały odcinek po jeziorze Mokrym to nic przyjemnego,
spory wiatr, wysoka fala, i woda wlewająca się do kajaka, całe szczęście że
pożyczyliśmy w firmie As-Tour bardzo
stabilne kajaki explorer ze spraydeckami, więc odcinek 8 km pokonaliśmy sucho
i sprawnie.
Nareszcie koniec, wpływamy w zatokę na której końcu jest
śluza. Po jej prawej stronie, przenioska a właściwie przeciąganie kajaka.
Bardzo pomysłowo wykonany podjazd i zjazd z desek, łączna długość około
10 metrów. Sam nie wiem skąd w przewodnikach znalazła się informacja że
jest 25 metrów. No nareszcie wpływamy we właściwą Krutynię. Szukaliśmy
ale nie udało nam się znaleźć piaszczystych wysepek opisywanych w
przewodnikach. Jezioro Krutyńskie nie umywa się nawet widokowo do początków
trasy. Po opuszczeniu jeziora Krutyńskiego rzeczka z dosyć silnym prądem,
radzę przygotować wcześniej aparat fotograficzny i chleb. Całe kolonie
kaczek, które można karmić dosłownie z ręki.
Wpływamy do miejscowości Krutyń. Pierwszy z lewej PTTK,
ceny noclegów 12 zł za dobę od osoby, 25 zł domek, nieciekawe warunki , następna
jest " Syrenka" która ma tę zaletę że jest tania ( ponoć 7 zł) i
to jest jej jedyna zaleta. Po przepłynięciu pod mostem dobijamy do lewego
brzegu i ... mamy szczęście , spotykamy szefa firmy As-Tour
który pomaga nam i nocujemy w super warunkach, z prysznicem, toaletą za 10 zł
od osoby !!! i jeszcze podwozi nam kajaki pod sam domek. Do tego mamy możliwość
wymiany rzeczy i ekwipunku gdyż w pobliżu stoi nasz samochód na bezpłatnym
parkingu strzeżonym firmy As-Tour.
W samej Krutyni jedyny sklep spożywczy otwarty od 7 rano do
19 , zaopatrzenie takie sobie. Obok targowisko gdzie można kupić świeże
warzywa i owoce jak również ciekawą porcelanę. Krutyń jest miejscem
gondolierów Krutyńskich więc nie ma się co dziwić że handel kwitnie. Zaraz
za Krutynią po prawej stronie dwa pola biwakowe, jedno nawet bardzo ładnie położone.
W końcu przenioska, po prawej stronie można skorzystać za opłatą 5 zł. z wózków,
lecz jest to moim zdaniem za dużo jak za 35 metrowy odcinek, ponownie
zastanawiam się skąd w przewodnikach te 150 metrów ?? Można przybić do
lewego brzegu, spokojnie wciągnąć kajak i powoli przenieść.
Przed Wojnowem zaraz za polem- barem " Pod Bocianim
Gniazdem" po prawej stronie półwysep - prawie wysepka na górce, bardzo
ładne miejsce na biwak. Postawiona czysta sławojka, zadaszone miejsce na
jedzenie. Ceny niestety nie znam. Kolejne miejsce to Ukta, każdy zapytany po
drodze człowiek zawsze jako miejsce noclegu w Ukcie wskazywał pole u Wajsa.
Nas zwabiła tam słynna sauna. I to było to !!! 7 zł. za osobę , i tylko 10
zł od osoby za godzinę sauny !!!, radzę zarezerwować sobie czas zaraz po
dobiciu do brzegu. Można nawet dla dwóch osób !!! My rezerwowaliśmy zawsze
na 23 gdy jest już ciemno i można swobodnie korzystać z przybytku w stroju
Adama i Ewy. Z sauny parometrowy bieg i skaczemy prosto do rzeki !!! Na polu
zadaszone miejsca na jedzenie, każde z własnym oświetleniem, i kontaktem na np. grzałkę . Prysznice, umywalnie a do tego można się zajadać rosnącymi
tam jabłkami i porzeczkami. Jest to pierwsze pole jakie napotykamy po prawej
stronie wpływając do Ukty. Niedaleko dwa sklepy spożywcze więc można uzupełnić
zapasy. Jest również tawerna dla spragnionych hałasu.
Następnym miejscem noclegowym miał być Nowy Most, ale załoga
zgodnie stwierdziła że płyniemy dalej. Trochę się pogoda popsuła i najładniejszy
odcinek Krutyni pokonaliśmy bez słońca, ale czy na pewno najładniejszy ??
Zaraz przed mostem w Iznocie po lewej stronie małe pole namiotowe, 9 zł od
osoby i tylko bieżąca woda. Ale to chyba ostatni tani nocleg przed Bełdanami
i końcem trasy. Chyba że ktoś ma 18 zł od osoby + 13 za namiot to polecam
" Galindię " przy końcu zatoki po lewej stronie. Stylizowana na osadę
Prusów, nawet obsługa chodzi ubrana w stylowe ubrania. Warto obejrzeć ale
uwaga cumowanie kajaka 10 zł za godzinę !!!
Nas niestety nie stać więc popłynęliśmy na drugą stronę
zatoki do PTTK Kamień. 6 zł. za osobę na polu + 7 zł za namiot do 1,30
wysokości + 6 zł za prysznic. Miniaturowy domek 2-os. kosztuje 36 zł ale
zawsze zajęte., domek 3-os - 66 zł, domek 3 os. z łazienką 150 zł., pokój
w budynku 2 os. 62 zł. Darmowe stojaki na kajaki przy przystani, kąpielisku.
Najlepiej zapytać Bosmana bo on tam rządzi. Serdecznie odradzam żywienie się
w jadłodajni lub barze 3 naleśniki ( miniaturowe 12 cm. długości ) 7.50,
jajecznica na szynce- 6.50 ( miniaturowa ), herbata 2 zł, kiełbasa 6.50 za 100
gram, to już przesada zważywszy że w Gdyni w centrum miasta dostajemy za 5 zł
dwie kiełbasy a za 10 zł cały obiad z surówką±. Ponoć PTTK Kamień
parę razy zdobywał 1 miejsce na najlepszy ośrodek. Tfu.. Drogo, brudno i
nieprzyjemna obsługa. Skansen lat osiemdziesiątych.
Dalsza droga do śluzy Guzianka to mały koszmar, zatrzęsienie
skuterów wodnych i motorówek pływających między kajakami jak popadnie.
Jednak warto pokonać odcinek tylko po to żeby się " śluzować", w
Guziance.
Ustawiamy się w kolejce, kajakami najlepiej przybić po
prawej stronie śluzy, jest tam dogodne miejsce postoju i można się przytrzymać
korzeni wystających z brzegu. Nie radzę się dowiązywać - efekt "
Kurska " murowany gdy ze śluzy wypływa statek wycieczkowy. Cena śluzowania
to 5,60 zł. za kajak, studenci 50 % zniżki. Zasada jest taka że najpierw wpływają
większe jednostki a kajaki na końcu. Nam cierpliwość skończyła się na 10
jachcie który wpływał a my staliśmy. To był nasz błąd , po prostu zostaliśmy
zmiażdżeni przez jachty które całym rozpędem próbowały się załapać na
to śluzowanie. Udało nam się w końcu wydostać i okazało się że z tyłu
jest mnóstwo wolnego miejsca. Przy śluzowaniu trafiliśmy na życzliwą duszę
i dalszą drogę do Rucianego pokonaliśmy trzymając się położonego masztu.
Tu już koniec spływu, zaraz przed mostem naprzeciwko przystani skręcamy w
lewo i na końcu zatoczki dobijamy do brzegu.
Na koniec dobra rada, zabierzcie ze sobą porządny długi łańcuch z kłódką
oraz plandekę która przyda się do noszenia bagaży z kajaka na większą
odległość.
Radzę również zabrać z sobą dobrze zaopatrzoną apteczkę, znajomy rozciął
nogę i przez 50 kilometrów i parę dni nie udało nam się znaleźć nawet
pielęgniarki.
Bocian vel HUASCARA
wersja
do druku  |
|